Pod Archaniołem
niedziela, kwietnia 03, 2005
  Pod Archaniołem .

Od kilku lat mieszkamy na wysokim parterze jedenastopiętrowego bloku z płyt nrd-owskich w samym środku Berlina. Zbudowanego w roku Orwella, czyli w 1984. Mur Berliński niezachwianie wtedy torował drogę przez miasta. Szedł z Stallschreiberstraße na przełaj do Basenu Anioła, okrążył go, pogrzebał w strefie śmierci, i nie bocząc z Engeldamm prowadził do mostu Schillinga. Ruina kościoła św. Michała stała w cieniu betonowej strażnicy.
Po wojnie poprawiono nawę poprzeczną i prezbiterium. Odprawiają do dziś msze święte w dawnej nawie poprzecznej, która teraz służy jako nawa środkowa okaleczonego kościoła. Zmieniono kierunek, w którym się modli - kiedyś wierni klęczeli w kierunku północy, a teraz zachodu. Zawsze tu było sporo Polaków. Więc w niedzielę wieczorem ksiądz odprawia nabożeństwo w języku polskim.

W. zawsze mieszkał na Wedding. Przed murem, podczas muru u po murze. Ja znam miasto tylko bez muru. Przez dłuższy czas przebywałam przy innych końców świata. Do Berlina przeprowadziłam się ze Wschodu, z Warszawy. Długo po upadku muru. Objawił mi się mur. Wczesnym latem 1999. Kiedy po raz pierwszy stałam przed dzwonnicą kościoła św. Michała. Pod nietkniętym Archaniołem Michale. Na młodej trawie. W środku szybko według historycznych planów zrekonstruowanego parku. Kiedy po raz pierwszy widziałam nasze nowe mieszkanie z zewnątrz. Wtedy odczuwałam mur. Na skórze. Na karku. I pod podeszwą. Stał przede mną. Istni. Prawdziwy. Podzielił błyskawicznie pole widzenia. Dobranie słów. Po tamtej stronie. Powiedział W. Był zachód. Kreuzberg. Nie są to strony świata słońca lub księżyca. A pod ziemią. Ciągnął dalej. Pędził U-Bahn bez zatrzymania się. A na powierzchni ziemi granica. W środku miasta.

Sąsiedzi z czwartego piętra już spojrzeć mogli na tamtą stronę. Przez mur, przez strefę śmierci, zasypany basen anioła, strażnicę, instalacje samostrzałowe, posterunki, owczarki. I zobaczyć kuchnie Turczynek z Kreuzbergu. I powąchać kuchenne opary tłuszczu, stygnących na ich włosach. Pod chustą.

Nasz anioł domowy, Archanioł Michał jest patronem Narodu Niemieckiego, Kościoła Katolickiego, żołnierzy, aptekarzy, cechmistrzów, fabrykantów wag, kupców, piekarzy, pracowników bankowych, tokarzy, szklarzy, malarzy, fachowców od odbiorników radiowych, rycerzy, szewców, złotników, odlewników cyny, odlewników ołowiu, ale również biednych dusz i umierających, stoi na warcie przed cmentarzami, dba o dobrą śmierć dla każdego i chroni przed burzą. Przypuszczam, że ostatnią noc spędził w Rzymu. I pomógł Papieżowi. Dziś wieczorem znowu ksiądz odprawia mszę świętą w języku polskim. 
Comments: Prześlij komentarz

<< Home

ARCHIVES
kwietnia 2005 / maja 2005 / czerwca 2005 / lipca 2005 /


Powered by Blogger