Snieg
.
Warszawa 2: Zegnalam sie przed chwila z Mistrzem i jestem smutna. Zaraz wracam do szalejacego zycia literackiego w Palacu Kultury. Od jutra ma byc upal. Wczoraj w Palacyku Sobanskich na Alejach Ujazdowskich. Impreza wieczorna, niezasamowita. Wstydzilam sie tam wchodzic. Czulam sie nieodpowiednio ubrana. Ale cos. Ciekawosc zawsze w koncu zwycieza. Boze, jakie slowa! Bolecka czytala to co zawsze. Powiedziala to co zawsze. Mosebacher natomiast przeczytal fragment o bialosci sniegu, tylko po niemiecku, bo tekst jest nieprzetlumaczalny. Odcienie bialosci sniegu przypomnialy mi Japonie. Wywolaly aseptycznosc azjatyckiej wyspy. Nie poczulam zadnego chlodu. I wyszlam z tego pieknego palacyka, nie pozegnajac sie z ksiezniczka, wracalam pieszo przez nocne moje miasto do metra. Pojechalam do Ursynowa. Boze, jak mi tu dobrze.